sobota, 29 grudnia 2018

Czy zwierzęta mogą być szczęśliwe?


Od kilku lat, na łamach internetowego miesięcznika "Nieco-Dziennik Etyczny", rozmawiam sobie z moim bardzo mądrym kotem. O różnych sprawach: najczęściej o tym, że ludzie są dziwni, o polityce, o sprawach społecznych, o tym, co może zaprzątać głowę komuś, kto choć trochę lizną filozofii. Dzisiaj zamieszczam pierwszy dialog. Kolejność nie będzie pokrywała się z numerami NDE.
 
DIALOGI KOTA FILOZOFA: Czy zwierzęta mogą być szczęśliwe?
 
Moja kochana filozofka od rana jest na mnie zła. Obudziłem ją o piątej rano, zrzucając na podłogę lustro i wszystkie kolczyki. Próbuję ją pocieszyć i przeprosić, bo wcale nie zrobiłem tego specjalnie.

- Teraz, to się do mnie łasisz – powiedziała drapiąc mnie po grzbiecie. – Najważniejsze, że lustro się nie zbiło.

- Mrrry – zamruczałem uprzejmie.

- Jesteś niezwykłym kotem, ale w naturze długo byś nie pożył.

- Dlaczego tak mówisz? – spytałem zatroskany.

- Bo po pierwsze: jesteś zbyt czarny, a po drugie jesteś za bardzo postrzelony, dziki i nieostrożny.

- Oj tam, gadanie. A ty w moim wieku taka nie byłaś?

Popatrzyła na mnie przeciągle z jakimś zdumieniem:
- Miałam szczęście – odpowiedziała lakonicznie.

- To ja też mógłbym je mieć. Czy koty mogą być szczęśliwe? – spytałem.

- Chyba tak. W końcu mało się różnicie od ludzi.

„Ale komplement – pomyślałem. – Jednak ludzie nie chodzą na czterech łapach i nie są pokryci miękkim futerkiem. Nie mają też długich, puszystych ogonów”.

- No bo popatrz – ciągnęła filozofka. – Mamy cztery kończyny z pięcioma palcami, głowę, uszy, nos i oczy. Serce pompuje naszą krew. Oddychamy tym samym powietrzem. Musimy jeść, spać i myć się – wymieniała.

- Ale ja nie czytam książek – dodałem. – A ty nie wskakujesz na drzwi i szafy. I nie masz talerzy stojących na podłodze – powiedziałem to z żalem.

- Mało istotne szczegóły. Ja z moją siostrą różnię się bardziej.

- Koty nie są okrutne dla człowieka – podpowiedziałem. – I nie mają bogów, ani regulujących ich życie praw.

- I tutaj mój kochany się mylisz. Może te prawa nie są przez was spisane, ale ludzie was chronią przepisami prawa. W 1977 roku powstała Światowa Deklaracja Zwierząt. Pierwszy tego typu dokument na świecie.

- Rzeczywiście – zaszydziłem. – Mamy takie prawa, że co i rusz wychodzi jakaś medialna afera ze znęcaniem się nad zwierzętami.

- Ale przynajmniej was, koty, nikt nie łapie już do worków na futerka i sadło, jak to robiono w średniowieczu, a nawet jeszcze w XIX wieku, o czym dowiedziałam się niedawno.
.
„Może w Europie już nie. Ale tygrysi tłuszcz nadal uważany jest za lekarstwo” – pomyślałem. Głośno zaś powiedziałem:
- Ja akurat nie narzekam na brak praw. W tym domu mogę wszystko. – Filozofka popatrzyła na mnie ciężko. – Przepraszam za to lustro. To naprawdę był przypadek, że spadło. Ale gdyby ludzi nie było na Ziemi, to zwierzęta mniej by cierpiały – dodałem smutno.

- Zgadzam się z Tobą. Człowiek niby też zwierzę, ale bardzo wstydzi się do tego przyznać. Jakby to jakoś odbierało mu godność i człowieczeństwo. A ty i ja jesteśmy tak samo równi wobec życia, zasługujemy na szacunek i mamy prawo do wolności.

- Wiem, wiem. Władca Ziemi – powiedziałem – który znęca się nad zwierzętami w cyrku, w laboratoriach i na farmach futrzarskich. I jeszcze do tego odbiera nam prawo do posiadania duszy – dodałem. – Może nic ze mnie nie uleci po śmierci, ale tak samo jak ty i inni twoi ludzcy kamraci odczuwam ból i upokorzenie, czasem boję się czy cieszę się, gdy wracasz do domu. Lubię z tobą rozmawiać. I wszystko mnie ciekawi. A najbardziej lubię być blisko ciebie – powiedziawszy to otarłem się o nogi mojej kochanej filozofki.

- Wiem mój ty Czarodzieju Złoty – po czym ucałowała mnie w pyszczek. – Czasem wolę zwierzęta od ludzi.

„A ja ludzi lubię, zwłaszcza tych, którzy przychodzą do naszego domu. A zwierzęta mi smakują”. Głośno tylko powiedziałem:
- Miau.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz