Tak dawno nie pisałam w tym blogu...
Dzisiaj chcę zamieścić fragmenty książki z 1870 roku, w której autor opisuje koty. Warto zwrócić uwagę na podejście autora do kotów, które jest pełne życzliwości i nijak ma się z wyobrażeniami naszymi o traktowaniu zwierząt ponad sto lat temu. Tylko jeden fragment mówi o użytkowej funkcji kotów, czyli o ich skórach. Na szczęście proceder współcześnie już nieznany, aczkolwiek przypisywany do średniowiecza, okazuje się trwać dłużej. Za to pośród liczb i zdań można znaleźć kilka uwag o warunkach życia w Polsce (swoją drogą na stronie polona.pl można znaleźć wyjątkowo dużo książek w języku polskim z okresu zaborów, co troszeczkę kłóci się z uproszczonym, dzięki szkole, obrazem wypleniania polskiego języka dokonywanego przez zaborców). Dr Janota porównuje obyczaje kotów z ludźmi, co wychodzi na niekorzyść człowieka.
Zapraszam do lektury.
"Kot jest zwierzęciem nadzwyczajnie chędogiem i
czystem, wielce ruchliwem i bardzo zwinnem. Liże się i czyści nieustannie od
głowy aż do końca ogona. Po miejscach mokrych i błotnistych idzie powoli i
ostrożnie, aby sobie łapki jak najmniej powalać i zmoczyć. Łajna swe woni
bardzo nieprzyjemnej zagrzebuje w ziemi. Chodzi krokiem odmierzonym, bardzo
cicho i dla człowieka zupełnie niesłyszalnie.
Ciepło bardzo lubi i dlatego
chętnie lega i wygrzewa się na słońcu, przy kominie lub piecu, na nalepach i
tym podobnych miejscach. Lubi leżeć na miękkiem i ciepłem posłaniu, przede wszystkiem
na sianie, może dla przyjemnego zapachu, i nie lubi, gdy go kto nakryje. Śpi
mało i zawsze bardzo lekko. Kot ma ostre czucie, bystry wzrok i wyborny słuch.
Gdyby się kto jak najlżej dotknął jednej z jego szczeciówek, natychmiast drgnie
i cofnie się w tył. Widzi w ciemności, albowiem szparkowata źrenica jego rozszerza
się wtenczas. Błyszczenie oczu kocich w ćmie jest skutkiem odbijania się nawet najsłabszego
światła od wewnętrznego tła oka, gdy kot ma oczy zwrócone na patrzącego się.
Mysz ukrytą w dłoni trzeba mu
dość blisko nosa trzymać, aby ją poczuł. Idąc rusza często końcem ogona. Jest
to znak, że żywo myśli. Czyni to i wtedy, gdy go co gniewa i gdy w przykrem
znajduje się położeniu. Bojaźń żałosnem wyraża miauczeniem; w gniewie ksyka i pluje, otwiera pyszczek,
grzbiet garbi i ogon zadziera. Broni się odważnie i staje zawsze twarzą do nie
przyjaciela. Główną bronią jego są pazury. Nie wstydzi się i nie
poprawia się, a od nałogów raz powziętych nie łatwo się odzwyczaja. Na łajanie
nic zwykle nie zważa. Zmysłu towarzyskiego ma w ogóle mało. Więc też zwykle pojedynkiem
się włóczy. Młode kocha kotka bardzo, a starsze kotki pomagają młodszym przy
porodzie i pokazują im , jak mają obchodzić się z dziećmi. I ku innym zwierzętom
okazują wtedy kotki politowanie przynoszące im zaszczyt. Znanych jest wiele
przykładów, że kotki dawały ssać szczeniętom, młodym królikom, zajączkom,
wiewiórkom, a nawet szczurom, i takowe z wielką wychowywały troskliwością.
Ludziom okazują koty nieraz
wielką przychylność, jeżeli się z niemi dobrze i rozsądnie postępuje. Wtedy nie
wracają one do dawnego domu, jeżeli ich państwo przeprowadza się z jednego pomieszkania na drugie. Znane są przykłady,
iż koty zobaczywszy z daleka swojego pana, przybiegały natychmiast, łasiły się
i przymilały. O innych wiadomo, iż towarzyszyły państwu swojemu na
przechadzkach. Zresztą rozróżniają one doskonale osoby znajome od nieznajomych.
Jeżeli zaś kot zaniedbany przez człowieka nie troszczy się o niego, cóż w tem
dziwnego, skoro własnym przemysłem podoła wyżywić się? Do dzieci jak psy i inne
zwierzęta, tak i koty wiele okazują przychylności, dopóki nie doznają od nich
wielkiej krzywdy.
Rzecz zresztą bardzo prosta; jak
między sobą, tak też ze zwierzętami dzieci lubią bawić się, a chociaż im niekiedy
dokuczą, to też znowu nieraz z jadła swego nieco im udzielą. Tak pewien
chłopczyk miał kota, który tak był przywiązany do niego, że tylko wtedy oddalał
się, gdy chciał myszy łapać. Chłopczyk dostał ospy i umarł. Kota zamkniono
podczas jego choroby, gdyż nie było można inaczej oddalić go od łóżka chorego.
Gdy chłopiec umarł, umknął kot z więzienia, szukał go wszędzie po domu i
położył się na koniec przede drzwiami izby, w której stała trumna. Aby kota oddalić,
musiano go znowu zamknąć. Gdy już chłopca pochowano, wypuszczono kota. Zniknął
natychmiast. [Okazało się, że kot nocował niedaleko grobu chłopca].
Przykłady takiego przywiązania
wcale nie są rzadkie między zwierzętami; znamy ich dosyć o koniach, psach i
innych zwierzętach; między ludźmi tkliwe a trwałe do innych przywiązanie jest
rzadkością. Nikt tu wprawdzie nie może wymagać, aby np. dzieci zostały
pustelnikami
na grobach rodziców.
Włóczenia się po polu nie należy
mu wcale pozwalać. Ażeby się zaś nie włóczył, nie należy zostawiać go na łasce bożej,
ale żywić go. Kot dobry łowi myszy nie z głodu, lecz z wrodzonej ochoty, głodzony
staje się szkodnikiem. Włościanie nasi powinniby dobrze o tern pamiętać, a
nauczyciele ludowi pilniej niż dotąd nauczać o takich rzeczach w szkółkach. Rzecz
ma się z kotem tak samo, jak z człowiekiem. I człowiek dopuszcza się nieraz
złego z biedy. Chronić człowieka od nędzy jest to samo, co chronić go od grzechu.
Toż samo i z zwierzęciem. Chroń go od głodu, nie poniewieraj niem, a będzie ci
pożytecznem, będzie tern, czem z woli bożej w gospodarstwie przyrody być
powinno.
Rysowała: Ja-siołek |
Koty trójbarwne w niektórych
okolicach uważają za czarownice i zabijają je. Chińczycy jedzą koty, tak samo
Francuzi i Włosi. Skórki używane są na futra. Piękność koży [wyraz ten dziś już
prawie nie używany oznacza skórę zwierzęcia wraz z sierścią lub włosem – przyp.
aut.] nie zależy od podniebia (klimatu), lecz od czystości miejsca, w którem
się kot chowa, i od starannego pielęgnowania go. Najpiękniejszych kóż kocich dostarcza
Holandya, po niej Szwajcarya i Styrya, najpodlejszych Moskwa. Jaki pan, taki
kram. W Holandyi służący godzący się do służby wymawiają sobie chowanie kilku
kotów. W Holandyi i północnych Niemczech koty często trzebią, skutkiem czego
bywają większe i włos mają piękniejszy i dłuższy. Najdroższe są czarne, od 1 do
2% talara za sztukę, wszystkie inne płacą się po ¼ do talara. Znane w handlu junaty są to właśnie
czarne koty holenderskie. Roczny dowóz kocich kóż do Lipska czyni 1,300,000
sztuk, a wartość miliona sztuk podają na 235,000 talarów. Według krajów wypada
na Niemcy, Danią, Holandyą i Szwajcaryą 400,000 sztuk, na Anglią, Francyą i
Włochy 70,000, na Turcją, Węgry, Galicyą 30,000, na Moskwę 12,000 sztuk. Czyby
i u nas nie można chować takich kotów, jak w Holandyi? Nie. Nasamprzód same
stamtąd nie przyjdą. Powtóre trzebaby je utrzymywać tak chędogo i starannie,
jak się to dzieje w Holandyi, a o tern trudno u nas myśleć. Stajnie pełne gnoju
i pajęczyn, nie lepsze od nich częstokroć mieszkania ludzkie, bydło z poprzysychanem
na całem ciele łajnem, jak rok długi
nie myte i nie czesane, jeżeli
Bóg sam nie ulituje się i nie omyje go czasem za pomocą deszczu, kuchnie częstokroć
obrzydliwsze od chlewika dostatecznie przekonywają, że nam w ogóle co do
ochędożności jeszcze daleko do Holendrów. Nic też w tern dziwnego; mieszkamy od nich z jakie 120 mil na wschód
i nie nad morzem i między wodami jak oni, a powtóre skoro u nas
niezawodnie dziewięćset dziewięćdziesiąt dziewięć ludzi, a kto wie, czy nie dziesięć
razy więcej, rodzi się bez szwanku, wzrasta pięknie, żyje błogo i umiera
szczęśliwie w niezamąconym spokoju i
przykładnej zgodzie z wszelakiem plugastwem łażącem i niełażącem, na co i po co
wymagać, ażeby u nas tak było, jak w onej wiecznie myjącej się i szorującej
Holandyi! Co kraj, to obyczaj. Święta prawda, z tą jednak różnicą, że ten obyczaj
nie wszędzie chwalebny i ponętny.
O fałszywość nie ma co pomawiać
kota, bo głaskany pewnie nie zadrapie, jeżeli głaskający nie dokuczy mu zarazem.
Ale wtenczas nie drapie on za głaskanie, lecz za dokuczenie sobie. Więc nie
dobrze mówimy o kim, iż fałszywy jak kot. Kot co najwięcej obojętnym je s t, a
to byłaby wada ze wszystkich najznośniejsza, nawet między ludźmi. Fałszywość
istotna jest prawie wyłącznym przymiotem człowieka. Słusznie też rzekł ktoś, gdyby
Pan Bóg miał kiedy żałować stworzenia człowieka, dla fałszywości jego żałować by
tego musiał. Trafniejszem jest porównanie: Tak frant śpi jak kot, kiedy się
uciszy. Gdy kogo nad czem głowa zabolała, mawiano o nim, iż mu kot wrzeszczy za
uchem lub psy za uchem wyją; stan niebezpieczny, położenie śliskie przyrównywano
do kota na lodzie i mawiano np.: Dworzanin w łasce pańskiej kotem na lodzie. Że
kot zwierzę krotochwilne, mianowicie gdy młody, więc mawiano znowu: Gdzie nie
masz kota, nie masz krotochwili. Gdy kto dobrocią czyją hardział, mawiano: Głaszcz
ty kotowi skórę, a on ogon w górę; o człowieku nie dbającym na strofowanie:
Wstyd kota w ogon, a o zakochanym, że mu koty we łbie grzebią. Gdy kogo
zamknięto, mówiono o nim, że kota pasie, a kota ciągnąć oznaczało dziwaczną i
barbarzyńską karę nurzania przestępcy do liny przywiązanego. Na okrętach przeciągano
winowajcę popod okręt".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz