sobota, 15 grudnia 2018

Obrazki z życia kotów


Tak dawno nie pisałam w tym blogu...

 Dzisiaj chcę zamieścić fragmenty książki z 1870 roku, w której autor opisuje koty. Warto zwrócić uwagę na podejście autora do kotów, które jest pełne życzliwości i nijak ma się z wyobrażeniami naszymi o traktowaniu zwierząt ponad sto lat temu. Tylko jeden fragment mówi o użytkowej funkcji kotów, czyli o ich skórach. Na szczęście proceder współcześnie już nieznany, aczkolwiek przypisywany do średniowiecza, okazuje się trwać dłużej. Za to pośród liczb i zdań można znaleźć kilka uwag o warunkach życia w Polsce (swoją drogą na stronie polona.pl można znaleźć wyjątkowo dużo książek w języku polskim z okresu zaborów, co troszeczkę kłóci się z uproszczonym, dzięki szkole, obrazem wypleniania polskiego języka dokonywanego przez zaborców). Dr Janota porównuje obyczaje kotów z ludźmi, co wychodzi na niekorzyść człowieka.

Zapraszam do lektury.

"Kot jest zwierzęciem nadzwyczajnie chędogiem i czystem, wielce ruchliwem i bardzo zwinnem. Liże się i czyści nieustannie od głowy aż do końca ogona. Po miejscach mokrych i błotnistych idzie powoli i ostrożnie, aby sobie łapki jak najmniej powalać i zmoczyć. Łajna swe woni bardzo nieprzyjemnej zagrzebuje w ziemi. Chodzi krokiem odmierzonym, bardzo cicho i dla człowieka zupełnie niesłyszalnie.

Ciepło bardzo lubi i dlatego chętnie lega i wygrzewa się na słońcu, przy kominie lub piecu, na nalepach i tym podobnych miejscach. Lubi leżeć na miękkiem i ciepłem posłaniu, przede wszystkiem na sianie, może dla przyjemnego zapachu, i nie lubi, gdy go kto nakryje. Śpi mało i zawsze bardzo lekko. Kot ma ostre czucie, bystry wzrok i wyborny słuch. Gdyby się kto jak najlżej dotknął jednej z jego szczeciówek, natychmiast drgnie i cofnie się w tył. Widzi w ciemności, albowiem szparkowata źrenica jego rozszerza się wtenczas. Błyszczenie oczu kocich w ćmie jest skutkiem odbijania się nawet najsłabszego światła od wewnętrznego tła oka, gdy kot ma oczy zwrócone na patrzącego się.
Mysz ukrytą w dłoni trzeba mu dość blisko nosa trzymać, aby ją poczuł. Idąc rusza często końcem ogona. Jest to znak, że żywo myśli. Czyni to i wtedy, gdy go co gniewa i gdy w przykrem znajduje się położeniu. Bojaźń żałosnem wyraża miauczeniem; w gniewie ksyka i pluje, otwiera pyszczek, grzbiet garbi i ogon zadziera. Broni się odważnie i staje zawsze twarzą do nie przyjaciela. Główną bronią jego są pazury. Nie wstydzi się i nie poprawia się, a od nałogów raz powziętych nie łatwo się odzwyczaja. Na łajanie nic zwykle nie zważa. Zmysłu towarzyskiego ma w ogóle mało. Więc też zwykle pojedynkiem się włóczy. Młode kocha kotka bardzo, a starsze kotki pomagają młodszym przy porodzie i pokazują im , jak mają obchodzić się z dziećmi. I ku innym zwierzętom okazują wtedy kotki politowanie przynoszące im zaszczyt. Znanych jest wiele przykładów, że kotki dawały ssać szczeniętom, młodym królikom, zajączkom, wiewiórkom, a nawet szczurom, i takowe z wielką wychowywały troskliwością.
 
Ludziom okazują koty nieraz wielką przychylność, jeżeli się z niemi dobrze i rozsądnie postępuje. Wtedy nie wracają one do dawnego domu, jeżeli ich państwo przeprowadza się z  jednego pomieszkania na drugie. Znane są przykłady, iż koty zobaczywszy z daleka swojego pana, przybiegały natychmiast, łasiły się i przymilały. O innych wiadomo, iż towarzyszyły państwu swojemu na przechadzkach. Zresztą rozróżniają one doskonale osoby znajome od nieznajomych. Jeżeli zaś kot zaniedbany przez człowieka nie troszczy się o niego, cóż w tem dziwnego, skoro własnym przemysłem podoła wyżywić się? Do dzieci jak psy i inne zwierzęta, tak i koty wiele okazują przychylności, dopóki nie doznają od nich wielkiej krzywdy.

Rzecz zresztą bardzo prosta; jak między sobą, tak też ze zwierzętami dzieci lubią bawić się, a chociaż im niekiedy dokuczą, to też znowu nieraz z jadła swego nieco im udzielą. Tak pewien chłopczyk miał kota, który tak był przywiązany do niego, że tylko wtedy oddalał się, gdy chciał myszy łapać. Chłopczyk dostał ospy i umarł. Kota zamkniono podczas jego choroby, gdyż nie było można inaczej oddalić go od łóżka chorego. Gdy chłopiec umarł, umknął kot z więzienia, szukał go wszędzie po domu i położył się na koniec przede drzwiami izby, w której stała trumna. Aby kota oddalić, musiano go znowu zamknąć. Gdy już chłopca pochowano, wypuszczono kota. Zniknął natychmiast. [Okazało się, że kot nocował niedaleko grobu chłopca].

Przykłady takiego przywiązania wcale nie są rzadkie między zwierzętami; znamy ich dosyć o koniach, psach i innych zwierzętach; między ludźmi tkliwe a trwałe do innych przywiązanie jest rzadkością. Nikt tu wprawdzie nie może wymagać, aby np. dzieci zostały pustelnikami
na grobach rodziców.

Włóczenia się po polu nie należy mu wcale pozwalać. Ażeby się zaś nie włóczył, nie należy zostawiać go na łasce bożej, ale żywić go. Kot dobry łowi myszy nie z głodu, lecz z wrodzonej ochoty, głodzony staje się szkodnikiem. Włościanie nasi powinniby dobrze o tern pamiętać, a nauczyciele ludowi pilniej niż dotąd nauczać o takich rzeczach w szkółkach. Rzecz ma się z kotem tak samo, jak z człowiekiem. I człowiek dopuszcza się nieraz złego z biedy. Chronić człowieka od nędzy jest to samo, co chronić go od grzechu. Toż samo i z zwierzęciem. Chroń go od głodu, nie poniewieraj niem, a będzie ci pożytecznem, będzie tern, czem z woli bożej w gospodarstwie przyrody być powinno. 
Rysowała: Ja-siołek

Koty trójbarwne w niektórych okolicach uważają za czarownice i zabijają je. Chińczycy jedzą koty, tak samo Francuzi i Włosi. Skórki używane są na futra. Piękność koży [wyraz ten dziś już prawie nie używany oznacza skórę zwierzęcia wraz z sierścią lub włosem – przyp. aut.] nie zależy od podniebia (klimatu), lecz od czystości miejsca, w którem się kot chowa, i od starannego pielęgnowania go. Najpiękniejszych kóż kocich dostarcza Holandya, po niej Szwajcarya i Styrya, najpodlejszych Moskwa. Jaki pan, taki kram. W Holandyi służący godzący się do służby wymawiają sobie chowanie kilku kotów. W Holandyi i północnych Niemczech koty często trzebią, skutkiem czego bywają większe i włos mają piękniejszy i dłuższy. Najdroższe są czarne, od 1 do 2% talara za sztukę, wszystkie inne płacą się po ¼  do talara. Znane w handlu junaty są to właśnie czarne koty holenderskie. Roczny dowóz kocich kóż do Lipska czyni 1,300,000 sztuk, a wartość miliona sztuk podają na 235,000 talarów. Według krajów wypada na Niemcy, Danią, Holandyą i Szwajcaryą 400,000 sztuk, na Anglią, Francyą i Włochy 70,000, na Turcją, Węgry, Galicyą 30,000, na Moskwę 12,000 sztuk. Czyby i u nas nie można chować takich kotów, jak w Holandyi? Nie. Nasamprzód same stamtąd nie przyjdą. Powtóre trzebaby je utrzymywać tak chędogo i starannie, jak się to dzieje w Holandyi, a o tern trudno u nas myśleć. Stajnie pełne gnoju i pajęczyn, nie lepsze od nich częstokroć mieszkania ludzkie, bydło z poprzysychanem na całem ciele łajnem, jak rok długi
nie myte i nie czesane, jeżeli Bóg sam nie ulituje się i nie omyje go czasem za pomocą deszczu, kuchnie częstokroć obrzydliwsze od chlewika dostatecznie przekonywają, że nam w ogóle co do ochędożności jeszcze daleko do Holendrów. Nic też w tern dziwnego; mieszkamy od nich z jakie 120 mil na wschód i nie nad morzem i między wodami jak oni, a powtóre skoro u nas niezawodnie dziewięćset dziewięćdziesiąt dziewięć ludzi, a kto wie, czy nie dziesięć razy więcej, rodzi się bez szwanku, wzrasta pięknie, żyje błogo i umiera szczęśliwie w niezamąconym spokoju i przykładnej zgodzie z wszelakiem plugastwem łażącem i niełażącem, na co i po co wymagać, ażeby u nas tak było, jak w onej wiecznie myjącej się i szorującej Holandyi! Co kraj, to obyczaj. Święta prawda, z tą jednak różnicą, że ten obyczaj nie wszędzie chwalebny i ponętny.

O fałszywość nie ma co pomawiać kota, bo głaskany pewnie nie zadrapie, jeżeli głaskający nie dokuczy mu zarazem. Ale wtenczas nie drapie on za głaskanie, lecz za dokuczenie sobie. Więc nie dobrze mówimy o kim, iż fałszywy jak kot. Kot co najwięcej obojętnym je s t, a to byłaby wada ze wszystkich najznośniejsza, nawet między ludźmi. Fałszywość istotna jest prawie wyłącznym przymiotem człowieka. Słusznie też rzekł ktoś, gdyby Pan Bóg miał kiedy żałować stworzenia człowieka, dla fałszywości jego żałować by tego musiał. Trafniejszem jest porównanie: Tak frant śpi jak kot, kiedy się uciszy. Gdy kogo nad czem głowa zabolała, mawiano o nim, iż mu kot wrzeszczy za uchem lub psy za uchem wyją; stan niebezpieczny, położenie śliskie przyrównywano do kota na lodzie i mawiano np.: Dworzanin w łasce pańskiej kotem na lodzie. Że kot zwierzę krotochwilne, mianowicie gdy młody, więc mawiano znowu: Gdzie nie masz kota, nie masz krotochwili. Gdy kto dobrocią czyją hardział, mawiano: Głaszcz ty kotowi skórę, a on ogon w górę; o człowieku nie dbającym na strofowanie: Wstyd kota w ogon, a o zakochanym, że mu koty we łbie grzebią. Gdy kogo zamknięto, mówiono o nim, że kota pasie, a kota ciągnąć oznaczało dziwaczną i barbarzyńską karę nurzania przestępcy do liny przywiązanego. Na okrętach przeciągano winowajcę popod okręt".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz